Dojenie krów, czyli inwestowanie dla dywidendy
Dojenie krów, czyli inwestowanie dla dywidendy
O inwestowaniu zwykliśmy myśleć jak o handlu: kupić taniej, sprzedać drożej i szybko zainkasować zyski. Istnieje jednak druga szkoła, preferowana przez leniwych i cierpliwych, którzy zamiast spektakularnych wzrostów kursów akcji oczekują stabilnych, wieloletnich zastrzyków gotówki.
Prawo do dywidendy jest nieodłącznym prawem każdego posiadacza akcji. Żaden inwestor nie może zostać przy takiej operacji pominięty, a przysługująca kwota trafia bezpośrednio na jego rachunek maklerski. Większość drobnych inwestorów traktuje dywidendę raczej jako miły prezent niż poważną przesłankę inwestycyjną. Zupełnie inaczej traktuje ją posiadacz znacznego pakietu akcji. Dla niego jest ona podstawową formą wynagrodzenia za włożony w firmę kapitał i ponoszone ryzyko.
Jak dobierać „dojne krowy”? Inwestor wybierający się na poszukiwanie takich spółek kieruje się innymi motywami niż tzw. łowca okazji, którego interesują albo spółki skrajnie niedowartościowane, albo firmy dające duże szanse na błyskawiczne zwielokrotnienie zysków. Nas interesują przedsiębiorstwa dojrzałe, duże, stabilne o nieskazitelnej kondycji finansowej.
Nasze dojne krowy muszą być dobrze wypasione, na pastwisku, na którym operują, nie mogą zagrażać wilki czy inne naturalne zagrożenia. Takie spółki niestety rzadko kiedy bywają „tanie”. Nie łudźmy się, że inni też nie szukają takich okazów. Owszem, czasem zdarzają się „promocje” (jak zimą '09), ale zazwyczaj na okazyjne ceny nie ma co liczyć.
Więcej informacji: http://www.bankier.pl/wiadomosc/Dojenie-krow-czyli-inwestowanie-dla-dywidendy-2319338.html. Przy powoływaniu się na analizę, prosimy o podanie źródła Bankier.pl.
Publikacja dostępna również w formacie: doc
Publikacja dostępna również w formacie: pdf